Spotkanie z twórczością Janusza Głowackiego
Spotkanie z twórczością Janusza Głowackiego
Kończy się powoli rok akademicki Będzińskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, razem z nim comiesięczne spotkania literackie „Wokół książki”. Na zakończenie studenci zaproszeni zostali by wspomnieć jednego z najciekawszych twórców współczesnej literatury, zmarłego w 2017 roku Janusza Głowackiego. Zwany popularnie „Głową”, zaczynał jako prozaik, przez wiele lat uprawiał felietonistykę (w latach 1964 – 1981 jego felietony ukazywały się na łamach „Kultury”), pisywał scenariusze filmowe. Choć w każdej z tych dyscyplin osiągnął sukcesy, prawdziwą sławę i międzynarodowe laury zdobył jako dramaturg. Powtarzał za Beckettem, że nie ma nic tak śmiesznego jak nieszczęście.
Wykład przedstawił drogę jaką przebył autor od początków kariery, aż do ostatniej wydanej pośmiertnie książki pt. „Bezsenność w czasie karnawału”.
Lubił mówić o sobie „liryczny cynik”, ten cynizm zresztą obok „zupełnego braku zdolności” był przyczyną wyrzucenia go po pierwszym roku z PWST. „Pewnie taki charakter; Grecy uważali, że charakter to przeznaczenie. Podobno już jako chłopiec uśmiechałem się krzywo. Przez to uznano mnie w szkole za cynika i nawet nie namawiano mnie, żebym zapisał się do Związku Młodzieży Polskiej” - wspominał po latach.
Do końca swego życia trzymał się dwóch rad, otrzymanych od redaktora naczelnego „Kultury” Janusza Wilhelmiego:
1) żeby nigdy nie ufał swoim pierwszym reakcjom, bo mogą być uczciwe i 2) że nie należy zbyt daleko odchodzić od moralności, bo to się na dłuższą metę nie opłaca.
1) żeby nigdy nie ufał swoim pierwszym reakcjom, bo mogą być uczciwe i 2) że nie należy zbyt daleko odchodzić od moralności, bo to się na dłuższą metę nie opłaca.
Nie pominęliśmy jego sukcesów w dziedzinie filmowej, rozmawialiśmy zarówno o początkach, czyli „Polowaniu na muchy” A. Wajdy i „Rejsie” M. Piwowskiego, jak i ogromnym sukcesie, którego „Głowa” już nie doczekał - „Zimnej wojnie” P. Pawlikowskiego.
Pewna redaktorka zwierzyła się kiedyś Głowackiemu, że pisanie jej nie idzie, że nienawidzi pisać i chyba coś nie tak, żeby dziennikarz nienawidził pisania. On skwitował to krótko: „pisać lubią tylko grafomani”. Taki był Janusz Głowacki.
Na wykładzie zaprezentowane zostały fragmenty z książek: „Z głowy”, „Good night, Dżerzi”, „Świat bez głowy: portret Janusza Głowackiego”, „Antygona w Nowym Jorku”, ze wspomnianej wcześniej „Bezsenności w czasie karnawału” oraz „Przyszłem czyli jak pisałem scenariusz o Lechu Wałęsie dla Andrzeja Wajdy”.
Dopełnieniem wykładu był odtworzony krótki, trzyminutowy wywiad z pisarzem, który nie pozostawił wątpliwości: kim był i jaki był Janusz Głowacki.